Długo nas tu nie było, a to dlatego, że, jak się okazuje, czas ze szczeniakiem płynie według własnych zasad.

Uczymy się siebie nawzajem, zmagamy się z wyzwaniami dnia codziennego, poznajemy kolejnych wujków i ciocie, uczymy się, że 💩 ma lądować na trawie/kamieniach, etc, a nie na dywanie… Staramy się gryźć zabawki , a nie nogi, spodnie, palce, buty, meble. Przekonujemy się, że deszcz, kojec, blacha, nierówny teren, hałas, smycz nie są złe. Pięknie wracamy do siebie; wołamy „kuc, kuc, kuc” (pozostałości czeskiego pochodzenia;) i „Bajzel, Bajzel, Bajzel!”. Lubimy razem poznawać nowe miejsca, zmagać się ze swoimi słabościami. Duużo czasu sobie poświęcamy (tak dużo, że dopiero, gdy zacznie mi burczeć w brzuchu, orientuję się jak dużo;). Mamy swoje wady, słabości, gorsze chwile, ale przede wszystkim mamy siebie i niesamowity tłum dobrych ludzi wokół!

Przed nami długa, ciężka, ale warta poświęcenia droga. Piękna droga „ratownictwa z pasją…”