Miesiąc już za nami, a ja wracam do początków i skąd się wzięło imię#Bajzel.

Długo się zastanawiałam nad imieniem dla tego ciołka pierdołka. Pomysłów ogrom, żaden jednak nie przypadł do gustu. Aż pewnego marcowego dnia, niecały tydzień przed narodzinami czeskich szczeniaków, Artur (znany również jako Duży lub Popek) wymyślił imię #BAJZEL! Bajzel, Bajzel, Bajzel, Bajzel, czyli po prostu bałagan, stajnia Augiasza, galimatias, kogel-mogel.

W jednej z rozmów, kolega powiedział mi, że słowo #Bajzel źle się kojarzy. Otóż! Może i rację ma. Natomiast ja już mam inne patrzenie.

Mam świadomość tego, że Bajzel będzie robił bajzel, ba! Już go robi w mojej rodzinie, wśród znajomych i nieznajomych, a w szczególności u mnie.

Bajzel (czes. Bordel, Nepořádek:) przynosi jednak u mnie wiele korzyści:
1) Nigdy nie byłam z techniką i technologią za pan brat, mimo że jestem córką informatyka, a tu proszę! Ogarniam (no… w miarę) trzy serwisy! Facebook, Instagram i stronę www. Oczywiście z pomocą, bo jednak sama wymiękam. Ale postęp jest.
2) Szczeniak nie wybiera godziny załatwiania swoich potrzeb w uzgodnieniu ze mną, dlatego muszę być elastyczna czasowo. Poprawia się moja organizacja czasowa (przyznaję, że nie zawsze idzie gładko;).
3) Bajzel to również temat gorących rozmów!
4) Nowy członek rodziny uczy mnie na nowo pokory, cierpliwości, wytrwałości, systematyczności… (itd., itp., etc. ;).
5) Od rodziców dowiaduję się, że dobra z niego zmywarka, cóż, naczynia same się przecież nie myją…
6) A przede wszystkim moja nowa miłość!

Bajzel wcale nie taki straszny jak go rysują 😉